Krzysztof Ciasto: “Każdego motywować do pracy”
Fenomenalną rundę mają za sobą juniorzy młodsi z rocznika 2009. “Zieloni” na półmetku rozgrywek w I lidze B1 są wiceliderem, zaś na drugim szczeblu przewodzą stawce. Na czym polega fenomen drużyny, z której latem rozstało się wielu kluczowych graczy, dostrzeżonych przez skautów z innych drużyn? Co motywuje naszych 16-latków do dalszej pracy? Jesień w wykonaniu podopiecznych podsumowuje trener Krzysztof Ciasto.
Zanim porozmawiamy o osiągnięciach drużyny z rocznika 2009 jesienią, pomówmy o letnim okresie przygotowawczym. Musiałeś poświęcić go na solidną przebudowę?
Krzysztof Ciasto (trener Stadionu Śląskiego U-17) – Doszło do dużej liczby istotnych zmian kadrowych. Odeszło ośmiu wiodących zawodników – Szymon Przegendza przeniósł się Górnika Zabrze, Szymon Steckiewicz, Oliwier Działowy i Błażej Palica do Ruchu Chorzów, Wiktor Karwowski i Szymon Rożek do GKS-u Katowice, a Gabriel Sapa do Ruchu Radzionkowa. Biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy wcześniej do Górnika trafił nasz ówczesny kapitan, Mikołaj Kempys, mówimy o grupie, którą trudno było zastąpić. Trzymam kciuki za ich kolejne kroki w piłkarskiej przygodzie, ale jednocześnie po tych odejściach wiedziałem, że czeka nas sporo pracy. Mimo to nie posiłkowaliśmy się graczami z zewnątrz. Wiedzieliśmy, że mamy mocną grupę i w kolejnych zawodnikach drzemie duży potencjał. Dołączyliśmy też do zespołu zawodników z rocznika 2010 z których postawy jestem bardzo zadowolony, bo jak się okazało, odegrali ważną rolę.
Zimujecie w roli wicelidera I ligi i lidera II ligi juniorów B1. Trudno było przypuszczać, że będzie aż tak dobrze?
Zawodnicy, którzy zostali, szybko sami sobie bardzo wysoko podnieśli poprzeczkę. Początkowo celowaliśmy w górną połówkę tabeli, w ten sposób określając swoje możliwości. Dobra robota wykonana na obozie procentowała, a sparing z silną Koroną pokazał nam, że może być dobrze. Od początku sezonu ruszyliśmy więc z dużą wiarą w siebie. Chłopcy mocno się rozwinęli, wzięli odpowiedzialność za wynik. Jesteśmy wysoko w tabelach, ale najważniejsze, że wychowujemy kolejne jednostki. Wymiernym przykładem jest fakt, że w I i II lidze nasi gracze są na pierwszych pozycjach w klasyfikacji strzelców. A to tylko przykład.
Liga zaczęła się jednak od przegranej z Zagłębiem Sosnowiec. Jakie znaczenie miało to spotkanie biorąc pod uwagę, że stało na naprawdę świetnym poziomie?
Przegraliśmy, ale uświadomiliśmy sobie jeszcze raz potencjał, jaki drzemie w zespole. Uważam, że piłkarsko to był jeden z kilku najlepszych meczów w naszym wykonaniu. Mieliśmy w końcówce sytuacje bramkowe, które mogły dać nam zwycięstwo, a ostatecznie skończyliśmy bez punktów. To był jednak bardzo ważny mecz pod kątem mentalnym. Grupa czuła, że była tego dnia mocna, że stać ją na podjęcie rywalizacji z każdym rywalem i zmotywowała się do tego by udowodnić, że będziemy się liczyć w tej lidze. W I lidze jesienią straciliśmy punkty tylko w trzech meczach. Po starciu z aktualnym liderem – Rekordem Bielsko-Biała, nastroje były podobne. Źli byliśmy za to na siebie o remis z Podbeskidziem. Tam zawiodła po prostu skuteczność.
Na czym polega fenomen “Zielonych” z rocznika 2009?
Na stojącej na bardzo wysokim i wyrównanym poziomie rywalizacji. Rozwijają się wszyscy, nie tylko ci, uważani w danym momencie za najlepszych. Grupa została dobrze dobrana przy naborach pod kątem pozycji boiskowych i potencjału. Myślę, że wkrótce “wyskoczą” kolejni, bo mamy też w swoich szeregach graczy późno dojrzewających, którzy jeszcze zwrócą na siebie uwagę.
Ta drużyna trenuje razem – nie ma podziału na pierwszy i drugi zespół. Jest przez to duża rotacja podczas treningu, bo jeśli ktoś wygląda dobrze w tygodniu, to po prostu dostaje swoją szansę. Są oczywiście pozycje, na których bywa trudniej. Choćby napastnicy i wspomniana już sytuacja, w której napastnik z I ligi strzela mnóstwo bramek, a napastnik z II również. Ten z I nie oddaje miejsca, ten z II może więc być wkurzony. Staram się jednak to wykorzystywać, “trzymać pod prądem” i motywować każdego do pracy. To naprawdę bardzo wyrównany rocznik.
Zaczęliśmy od omówienia zmian, które nastąpiły latem. Przy takiej dyspozycji i wynikach, jakie osiągnęliście w ostatnich miesiącach pewnie pojawia się zainteresowanie skautów kolejnymi zawodnikami?
Jasne, skauci regularnie pojawiają się na naszych meczach. Myślę, że przy obecnym poziomie kilku zawodników otrzyma zaproszenia na testy. Na ten moment uważam, że chłopcy mają dobre środowisko do rozwoju a latem pewnie pojawią się kolejne możliwości. Nasi wychowankowie od lat trafiają do czołowych akademii nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce. To naturalny efekt ich rozwoju i codziennej pracy, którą wykonują.
W piłce młodzieżowej trenerowi większą satysfakcję sprawia gra drużyny, czy indywidualne postępy podopiecznych, którym pomaga torować ścieżkę do profesjonalnej piłki?
Największą satysfakcję mam z tego, że nasi “stadionowi” zawodnicy dobrze radzą sobie w kolejnych klubach. To dowodzi, że po prostu dobrze ich szkolimy i przygotowujemy na kolejne kroki w piłce. Osobiście cieszy mnie, że pozostaje kontakt z byłymi podopiecznymi. Sami dzwonią, zagadają, porozmawiają o swoich ostatnich meczach.
Wraz z częścią obecnych podopiecznych wywalczyliście awans do CLJ U-15 2 lata temu. Są apetyty, by powtórzyć sukces w kolejnej kategorii wiekowej?
Tym razem jest różnica. Wówczas, dzięki awansowi sami dostaliśmy możliwość gry na tym najwyższym poziomie w kraju. Teraz tak naprawdę nie gramy o CLJ dla siebie. Drużyna mobilizuje się więc pod innym kątem. Chce wygrywać każde kolejne spotkanie, być co tydzień lepsza i udowadniać, że jest czołówką w województwie. Potrafimy dobrze się bronić, wykorzystywać ofensywne atuty, co weekend z każdym rywalem grać wyrównane, jakościowe piłkarsko mecze.
Jakie plany ma sztab szkoleniowy zespołu z rocznika 2009 na okres przygotowawczy?
Już w grudniu mocno pracujemy nad motoryką. Od stycznia znów będzie więcej piłki. Chcemy szlifować kolejny system gry. Wierzę, że będzie to bardziej owocny, bo dłuższy okres niż letni.














